wtorek, 29 października 2013

Made in...

Podczas pobytu w Szczecinie na Westivalu Sztuka Architektury miałam wyjątkową okazję, jako jedna z nielicznych, zostać oprowadzona po budowie nowego gmachu Filharmonii Szczecińskiej. Wycieczka o tyle nietypowa, że przewodnikiem był sam Alberto Veiga z hiszpańskiego biura Barozzi Veiga - autor projektu. 
Filharmonia to aktualnie jedna z dwóch najważniejszych inwestycji w centrum Szczecina (w sąsiedztwie budowa Centrum Dialogu Przełomy / proj. KWK Promes). 



Charakterystyczna bryła budynku to wynik analizy zabudowy najbliższego otoczenia działki - kamienic, gmachów publicznych i wież kościołów. Patrząc na elewację sprawia wrażenie pierzei złożonej z identycznych segmentów zwieńczonych spiczastymi dachami. Szkalne panele zostały okryte pionowymi, aluminiowymi elementami, dzięki temu w nocy światło wydobywające się z wnętrza obiektu da odczucie lekkiej, ażurowej formy.


Duże wrażenie zrobiła na mnie konsekwencja w projektowaniu, przeniesienie idei z elewacji do wnętrza. Łatwo to zauważyć już w strefie wejściowej (pionowe podziały ścian) oraz w korytarzach, miejscach dla obsługi (ponowne zastosowanie strzelistej formy). Do sal koncertowych prowadzą reprezentacyjne schody. Tuż przed wejściem na koncert publiczność będzie skupiona w wąskiej przestrzeni hallu, bo według architektów przejście z dużej, swobodnej przestrzeni do mniejszej powoduje wyciszenie i zwiastuje zmianę.
Alberto Veiga w strefie wejściowej budynku


Boczna klatka schodowa

Główna sala koncertowa została zaprojektowana w oparciu o 3 ważne elementy wymienione przez architekta: świetliki, przez które do sali dostaje się naturalne światło, geometria - ze względu na akustykę w pomieszczeniu oraz kolor złoty, który odbija swiatło i nadaje wnętrzu dynamiki. Wydownia pomieści około 1000 osób.





Mniejsza sala koncertowa (ok. 250 osób) zaopatrzona została w drewno na ścianach, falisty kształt sufitu oraz okno za widownią, przez które ciekawscy będą mogli podglądać wydarzenia mające miejsce w tej sali. Pomieszczenie może też pełnić fukcję sali konferencyjnej. 


Alberto Veiga zwracał również uwagę na brak zbyt dużej różnorodności materiałów, ponieważ architektura tego miejsca ma być tylko tłem dla ludzi i muzyki. 
Przy okazji zapytałam Alberto jak pracowało mu się w Polsce, w tutejszych realiach. Odpowiedział, że ciężko jest być architektem w Polsce;) Na szczęście udało się wybudować obiekt "made in Spain", który doskonale odnajduje się w polskiej rzeczywistości i ma duże szanse otrzymania statusu ikony Szczecina. Mam nadzieję, że przypadek Christiana Kereza nie odstraszy zagranicznych architektów i pozwolimy na realizcję architektury na europejskim i światowym poziomie na polskich działkach!

wizualizacja, źródło: bryla.pl







sobota, 12 października 2013

Galeria wszystkich lublinian

Lublin, jak wiele innych miast w Polsce, został zalany falą galerii handlowych. Jednak ta, o której chcę opowiedzieć, wyróżnia się ze względu na formę, funkcję i niezwykle trudną lokalizację. Projektem architektonicznym zajęła się lubelska pracownia Stelmach i Partnerzy a Galerii Zamek (pierwotna nazwa obiektu) ku mojej rozpaczy nadano ostatecznie nazwę Tarasy Zamkowe;)

fot: własne

1. Zamek a galeria handlowa
Oto widok z baszty znajdującej się na Zamku Lubelskim. Widać tu relację między tkanką historyczną miasta a kubaturą centrum handlowego, z którą musieli zmierzyć się architekci. Jednym z warunków miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego było to, aby obiekt maksymalnie wpisywał się w zieleń (dzięki temu z poziomu zamku nie jawi się on jako typowo komercyjne miejsce).

Fragment historycznej zabudowy miasta

2. Rzeka
Kolejnym problemem okazała się bliskość rzeki - Bystrzycy. Z tego powodu działka pod Tarasy Zamkowe znajduje się na terenach podmokłych. Zatem fundamenty pod obiekt posadowione zostały na palach, aby przenieść obciążenia na bardziej wytrzymałe warstwy gruntu.

3. Przestrzenie publiczne
Budynek na planie trójkąta, zaprojektowano tak, że w narożnikach znajdują się przestrzenie rekreacyjne. Jednak najbardziej spektakularny jest trawiasty taras na dachu obiektu, skierowany w stronę zamku. Dzięki temu udało się połączyć interes inwestora i miasta. Założenia bowiem były takie (oprócz tych o których wspomniałam), że Tarasy Zamkowe mają być miejscem rekreacji lublinian, nie tylko klientów galerii handlowej (na taras na dachu można będzie wejść z zewnątrz centrum).

foto: www.tarasyzamkowe.com

foto: Immofinanz Group

"Tego jeszcze w Lublinie nie było" mawiają mieszkańcy, a mi do głowy przychodzi obiekt wielokrotnie nagradzany, który płynnie łączy architekturę z przestrzenią rekreacyjną i od razu zdobył serca mieszkańców Oslo:
Opera w Oslo/proj.Snøhetta foto: visitnorway.com

Takie rozwiązania doskonale sprawdzają się w Skandynawii. Jestem bardzo ciekawa jak zostaną przyjęte przez lubelską społeczność. Cieszy jednak fakt, że zaczynają powstawać "galerie handlowe trzeciej generacji", gdzie myśli się również o ludziach, nie tylko o klientach. Myślę, że Tarasy Zamkowe mają szansę stać się głównym centrum spotkań mieszkańców i z niecierpliwością czekam na możliwość wejścia na dach! Tymczasem wieści z budowy:

fot: własne
fot: własne
fot: własne
Za pomoc dziękuję mgr inż. arch. Karolinie Siwickiej :)



Tarasy Zamkowe
róg Alei Tysiąclecia i Alei Unii Lubelskiej, Lublin